Moje zamiłowanie do bardzo głośnej muzyki sprawia, że słabo nadaję się do funkcjonowania z innymi ludźmi.
Można oczywiście ciągle rezygnować z siebie i zagłuszać swoje potrzeby, ale wiem z doświadczenia, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. O wiele lepszym (i o niebo droższym) rozwiązaniem jest wybudowanie sobie pustelni, w której każdy domownik będzie miał wystarczająco dużo przestrzeni dla siebie. Dopóki wiejska pustelnia nie jest ukończona, mam ją całą dla siebie (kiedy już pójdą fachowcy, ma się rozumieć).
Za dwa tygodnie będą schody i nie będę już ryzykowała życia na drabinie.
Rok temu jeszcze było tak:
Dodaj komentarz