Uważam – na szczęście nie od dziś – że z tak zwanym zakochaniem się jest jak ze sztuką.
Piękno jest w oczach osoby patrzącej i to od niej zależy, co zobaczy. Inteligencja emocjonalna, stopień otwartości i dojrzałości emocjonalnej, ale także cały wachlarz doświadczeń, a być może nawet wiek – to niektóre z czynników, które współdecydują o tym, jaką głębię ujrzysz. A może wybierzesz ślizganie się po powierzchni? Być może twój wzrok zatrzyma się na tafli szkła, pod którym jest dzieło, i nie zdecydujesz się dotrzeć do samego sedna emocji artystki?
Możesz potraktować zakochanie się jako falę hormonów i poddać się czynnikowi zewnętrznemu, który ją wywołuje.
Możesz tak zrobić. Wiele osób tak robi i powstało wiele poradników, także odnośnie seksu, które podają recepty na przedłużenie działania tych narkotyków.
W wielu przypadkach konieczna jest częsta zmiana dealera.
Pamiętaj jednak, że wszystko co czujesz powstaje w tobie.
Niezależnie od tego, co/kto jest wyzwalaczem, to ty generujesz i przeżywasz swoje własne uczucia.
Nikt ci niczego nie robi. Robisz to sobie sam/-a.
Jeśli chcesz wejść w obrazek, a nie tylko polerować szybkę, potraktuj zakochanie się jako informację o tym, do czego jesteś zdolny/-a.
Następnie eksploruj przestrzeń w sobie, która pozwala Ci przywoływać ten stan samodzielnie, bez zniewalania innego człowieka i bez zniewalania siebie.
Jeśli tego nie zrobisz, będziesz odcinać siebie po kawałeczku, aby nadal dostawać tamto, a ono będzie coraz droższe.
Kiedy pozbawisz się najcenniejszego, okaże się, że życie jest nie do zniesienia.
Zostaniesz sam/-a, bo to ty siebie opuścisz. A to boli najbardziej.
Osoba dojrzała nie idzie ze sobą na kompromisy.
Osoba dojrzała nie robi z siebie zakładnika swojego haju.
Ty też jesteś Bogiem.
Wyobraź to sobie, sobie…
I zawsze chodzi o ciebie.
To Ty jesteś przedmiotem swojego zakochania.
Nie opuszczaj siebie!
A tymczasem ja wyruszam ku nowym lądom.
Wiem, bo powiedziały mi drzewa nad Głęboczkiem.
Pa!
Dodaj komentarz