W sobotnie popołudnie pojechałam do Olsztyna na ostatnie w tym roku spotkanie Półkowniczek. Tematem był “Ten mężczyzna” – w bardzo szerokim rozumieniu (tak szerokim, że CzarnaGraficzka powiedziała, że dla Niej to Wiesław Myśliwski). Miałam nie jechać, chciałam zrobić przerwę, ale dostałam tak przemiłe zaproszenie od nieznanej mi osobiście kobiety, w której mieszkaniu miał odbyć się ten wieczór, że nie mogłam ani nie chciałam odmówić. Do ostatniej chwili nie byłam pewna, co przeczytam. Miałam w zanadrzu tamto jedno zdanie, Nie, nie był to cytat z Kelis: freedom to you has always been whoever landed on your dick.
Przed wyjazdem, przy stole kuchennym, zajrzałam do mocno przykurzonego folderu komputerowego i wygrzebałam wiersz, którego nikt nigdy nie widział, o którym nikt nigdy nie słyszał. Wiersz life-saver.
Pojechałam, przeczytałam, One biły brawo.
A co najpiękniejsze i najbardziej niesamowite – po naszym rozstaniu, Foxy, dostałam wiadomość od młodszej organizatorki spotkania, że to było właśnie dla i o Niej.
I dlatego za każdym razem przekonuję się, że jednak warto to robić.
Warto i należy szczerze mówić o sobie, pokazywać siebie, odsłaniać się, zdejmować te maski i zbroje.
Tylko tak warto żyć.
Dziękuję!
Dodaj komentarz