Podczas globalnego aresztu domowego zwanego kwarantanną był tylko jeden aspekt, który potencjalnie mógłby być dla mnie trudny – brak możliwości totalnej samotności.
Dotychczas co miesiąc miałam co najmniej kilka dni, kiedy byłam tu zupełnie sama. Miałam też możliwość wyjechania do Warszawy, do tak zwanej Pustelni. Przez ostatnie dwa miesiące – od czasu, gry miałam lecieć do Włoch – było jednak zgoła odwrotnie.
Wybrałam nie wchodzić w trudność, nie interpretować tego w ten sposób, lecz poszukać nowych możliwości.
Przede wszystkim doceniłam siebie za wytrwałość w urzeczywistnianiu swoich wizji i podążaniu za intuicją.
Pamiętam, jak kilka lat temu przyjechał tu pewien wujek, któremu Mężczyzna pokazywał dom. Gdy zeszli na dół wujek powiedział – tu są same pracownie Olgi. Na każdym piętrze pracownia!
Gdybym dziś podejmowała decyzje, które podjęłam dawno, dawno temu, sądzę, że mieszkałabym sama.
Zdejmując z siebie te warstwy jak z cebuli dotarłam do sedna, które jest tak ulotne, że już jedno zdanie wypowiedziane przez inną osobę potrafi sprawić, że rozpłynie się w tej wspólnej przestrzeni.
I ta obserwacja prowadzi mnie do przemyśleń na temat bliskich relacji miłosnych, tzw. małżeństwa oraz wymiany energii seksualnej.
To wszystko jest stąpaniem po bardzo cienkim lodzie i wymaga ogromnej świadomości i wielkiej odpowiedzialności – przede wszystkim wobec siebie.
Gdybym dziś podejmowała decyzje…
Ale decyzje zostały podjęte i niektóre z nich są nieodwracalne.
I co teraz jest możliwe?
Podjęte decyzje to zawsze wkroczenie na konkretną drogę.
Jaka by ona nie była, będzie ona pełna doświadczeń.
A nic nie jest w stanie zastąpić doświadczenia.
Będzie z tego książka.
Będą i warsztaty.
Sztuka Wolności lada moment będzie zastrzeżonym znakiem towarowym.
Ania napisał
Ach te gdyby… 😉 wszystko jest tak jak trzeba I czemus sluzy 🐡 ale to oczywiscie przeciez wiesz:)
Zdrowy Wieśniak napisał
Haha! Wiem 🙂