No i mamy Święta.
Przesilenie zimowe hulało pełną parą, kiedy my – świeżo po sesji oddechowej w Warsaw Dance Department – zdejmowałyśmy z siebie kurtki puchowe w warszawskim El Popo, a wtórowali nam Mariachi.
– Papierosa! Mówię, że papierosa nigdy nie zapaliłam.
– A mężczyzn. Mężczyzn też nie?
– Mężczyzn zapaliłam wielu, ale tylko jeden zapalił mnie…
– Ale przyjedziesz do mnie do tego Meksyku, nie? Nieraz przyjedziesz!
Nie ma to, jak obchodzić urodziny w dniu przesilenia zimowego, kiedy światło zwycięża nad mrokiem.
Zaraz wracam. Przyjechałam tutaj specjalnie na te urodziny i zaraz wracam – zawsze pierwszą klasą.
Dodaj komentarz