Jest teraz taki silny nurt – np. wśród mówczyń/mówców motywacyjnych – żeby wychodzić ze strefy komfortu. Kompletnie się z nim nie zgadzam.
Mam na swoim koncie życiowych doświadczeń ogrom sytuacji wyjścia ze strefy komfortu. W związku z tym mam też nietolerancje pokarmowe, miałam ogromne problemy skórne, chory żołądek, a nawet stany lękowe.
Doświadczyłam. OK.
Te sytuacje zaprowadziły mnie bardzo daleko – to prawda.
Dziś jednak wybieram, że równie daleko, a nawet dalej, zajdę podróżując bezpiecznie w swojej strefie komfortu jak w bańce mydlanej. Jak to zrobię? Poszerzając ją stale i konsekwentnie.
Mówi o tym także Esther Hicks.
Jeśli czujesz, że coś jest poza twoją strefą komfortu, to znaczy, że nie jesteś gotowa/gotowy, aby w pełni przeżyć do doświadczenie. W konsekwencji nie będzie ono dla ciebie tak zbawienne i piękne, jak mogłoby być w przypadku tejże gotowości. Przez ostatnie lata miałam sporo sytuacji, w których czułam, że coś jest poza moja strefą, ale jednak bardzo mnie pociąga i de facto stanowi spełnienie moich życzeń. Na dany moment jednak nie byłam gotowa na otrzymanie tego spełnienia. Jaka jest rada? Czas i spokój umysłu. Należy podnieść swoje wibracje – a więc poszerzyć swoją strefę komfortu – do takiego punktu, w którym nie ma już lęku ani wątpliwości. To się robi w medytacji, a jakże. Oczywiście można też po prostu poczekać, ale obawiam się, że niektórych rzeczy można się nie doczekać…
W medytacji synchronizują się obydwie półkule mózgu, uspokaja się gonitwa myśli, wyciszają się te wewnętrzne głosy, które pochodzą z zewnątrz – od rodziców, przywódców religijnych, nauczycieli, szefowej, sąsiadki itp. Dzięki regularnej medytacji jednoczymy się z tym, czego dogłębnie pragniemy. Jeśli to nadchodzi zanim ktoś jest na to gotowy (klasyk: ktoś wygrywa w lotto dużą kwotę, wydaje ją w ciągu kilku lat i wraca do punktu wyjścia), radzę udać się na wewnętrzną emigrację i jednoczyć się ze swoim self. Za jakiś czas to, czego pragniesz a się boisz, wydarzy się naturalnie i będzie niezwykle przyjemne i piękne. Bes stresu. Bez lęku. Wejdziesz w tę sytuację jak w ciepły, lazurowy ocean.
Tak wybudowałam dom.
Tak założyłam fundację.
Tak pojadę na uniwersytet w Swansea przedstawiać swoją rozprawę doktorską.
Tak weszłam w świat sztuki.
Tak jestem w świecie muzyki.
Tak zaczynam organizować warsztaty z samorozwoju pod szyldem Fundacji Sztuka Wolności.
Ten Lily mi świadkiem.
Ania napisał
Brawo Ty 👏👏👏 Co do wychodzenia ze strefy komfortu faktycznie modne… niestety… szczuje się tym ludzi kto to wymyślił 🧐
Ania napisał
Olaf w muszce pełna klasa . Moj Tato tez nosi muszke 🥰
ZW napisał
Tak, to prawda. Nawet na koncert gongów – na leżąco – w muszce 😉