Ten ostatni tydzień przed wyjazdem był taki spokojny.
Poranki były ciepłe. Słońce grzało coraz mocniej z każdą godziną.
Ten Lilly czekał na tarasie, gdy podnosiłam żaluzje.
Mgły unosiły się zostawiając po sobie świat otulony w watę cukrową.
Powiedziałam, że to dlatego, że wszystko już jest.
Wystarczy być, wszystko już jest wykreowane. Wystarczy nie przeszkadzać.
Nie znamy tego.
To nie jest naturalny tryb życia człowieka Zachodu i dlatego odbieramy to jako dziwne.
A przecież właśnie to jest normalne.
Jestem w Turynie, w prześlicznym hotelu.
Mój kolega … a zresztą…
Mam nowego kolegę, z którym codziennie wymieniam się zdjęciami.
To jakby odpowiedź na tamto krzesło w lipcu.
Życie jest fascynujące. Przyglądam się i dużo się śmieję.
Dodaj komentarz