W piątek miałam przyjemność uczestniczyć w wernisażu wystawy “Strachy” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Przed samym wernisażem odbyło się oprowadzenie, które poprowadzili kurator wystawy Szymon Maliborski oraz artysta we własnej osobie – Daniel Rycharski. Daniela poznałam za sprawą Poli Dwurnik w Sierpcu, gdzie przebywałam w maju 2018 roku i gdzie można było zobaczyć Jego instalację. Wtedy także miałyśmy zaszczyt posłuchać o instalacji od samego artysty, który na spotkanie z nami przyjechał rowerem i chętnie odpowiadał na nasze pytania.
“Strachy” zrobiły na mnie tak kolosalne wrażenie, że nie mogłam o nich pisać przez niemalże tydzień. Dopiero wczoraj wieczorem, kiedy już spakowałam walizkę na dzisiejszy wyjazd, udało mi się zebrać w sobie, aby podzielić się z Wami impresjami.
Jako że na Vogue.pl ukazała się świetnie napisana recenzja wystawy, nie będę już niczego dodawała oprócz najważniejszych faktów: Daniel Rycharski, rocznik 1986, w swojej sztuce porusza swoją homoseksualność i swoje poczucie przynależności do wspólnoty chrześcijańskiej (nie nazywa siebie katolikiem, ponieważ Kościół katolicki wyklucza osoby homoseksualne) łącząc je ze swoim wiejskim pochodzeniem. Podczas wernisażu rozmawiałam także z Jego mamą i dziadkiem – rolnikiem, na którego podwórzu powstawały różne prace Daniela, w czym zresztą uczestniczyła społeczność Kurówka – rodzinnej wsi artysty.
Niezwykle silnie trafia do mnie przekaz wykluczenia, prześladowania, marginalizacji. Jeszcze mocniejszy jest dla mnie fakt, że Daniel tak otwarcie uprawia swoją sztukę jako homoseksualny chrześcijanin ze wsi. Mam wielki szacunek do osób, które murem stoją same za sobą przy okazji poszerzając horyzonty otoczenia i otwierając je na siebie. Daniel Rycharski uprawia sztukę mocną, ale cichą. Nie ma w niej wulgarności, nie ma krzyku, nie ma intencji skandalu. Ja dostrzegam w niej wewnętrzną moc artysty jako człowieka, który ma prawo być sobą i to prawo egzekwuje. Dostrzegam tam także wielką wrażliwość, co zresztą bardzo czuję od Daniela. Jest w nim jakiś rodzaj nieśmiałości, ale jednocześnie bije od Niego moc osoby zintegrowanej wewnętrznie, która wiele sobie wyjaśniła i podjęła konkretne życiowe decyzje.
Dodaj komentarz