Czy wiecie, że tutaj na blogu, na dole strony, Wieśniak codziennie podrzuca nam trzy wpisy z przeszłości? Lubię sobie patrzeć na te tryptyki, bo często są one ciekawym komentarzem do mojej aktualnej rzeczywistości.
I tak oto wczoraj rano zobaczyłam wpis z lutego 2016 roku – tytuł “Crystal Palace”.
To wtedy pojawiła się ta nazwa dla naszego domu. To wtedy rozpakowywaliśmy kartony z darami od SiostryMajewskiej, która zlikwidowała całe swoje mieszkanie i przeniosła się do domu seniorki. Mnie przypadły w udziale meble i ogromne ilości kryształów. Co nowy karton, to nowe kryształy. Nawet żyrandol w wc dla gości mamy kryształowy!
Tamten luty był bardzo, ale to bardzo mroczny,
De facto, zaczynałam wtedy widzieć i rozumieć, albo może raczej – czuć.
Stara rzeczywistość odpadała ze mnie jak farba emaliowa w klatkach schodowych tego kraju u progu transformacji. Można też powiedzieć, że kolosowi na glinianych nogach owe nogi popękały i cały się spektakularnie zawalił. Ale to dopiero kilka miesięcy później…
W lutym 2016 roku jeszcze odbywało się kruszenie. A oto cytat z tamtego wpisu:
“Plecami do salonu,
z widokiem na północ,
leczę kaca po ostatnich 25 latach swojego życia
w trybie “remote control”,
kiedy pilotem bawili się wszyscy
oprócz mnie samej.
To może potrwać kilka lat.
Aż świerki urosną i zasłonią widok na lasek Majewskiej.”
I to mi bardzo koresponduje z najnowszą płytą Katarzyny Nosowskiej oraz z tym, co ostatnio Katarzyna mówi o sobie w wywiadach.
Szkolę się dziś w Andersie, a dla Was mam jeszcze kilka zdjęć z Warszawy – z kosmicznych urodzin.
Aha, jeszcze to: nie lękajcie się!
Napisałam, że będę leczyć tego kaca przez kilka lat. Minęło 2,5 roku i jest wyleczony.
Jest naprawdę dobrze.
Nie trzeba się bać swojej ścieżki, czy też – mlecznej drogi w kosmosie.
Dodaj komentarz