Ta Szwajcaria jest mi przeznaczona, już trudno.
Przedwczoraj byłam na obiedzie u wydawców mojego ulubionego magazynu kulturoznawczego Avenue. W ubiegłym roku, w dniu moich urodzin wręczono mi egzemplarz tego czasopisma w galerii Lumas w Bazylei. Lumas – galeria, która sprawiła, że zaczęłam zajmować się fotografią zawodowo. Avenue – magazyn tak pięknie wydany, że wzruszył mnie do łez.
Spontanicznie napisałam do naczelnej, a Ona odpisała i tak oto skończyłam w pięknym ogrodzie małżeństwa wydającego magazyn – jedząc swoją ulubioną czarną soczewicę i opowiadając o Sztuce Wolności, która – o dziwo – cieszy się ogromnym zainteresowaniem także w krajach kojarzonych z dobrze funkcjonująca demokracją. Jak się dowiedziałam, demokracja przezywa kryzys także tam.
Poprzedniego dnia kupiłam docelowy album do swojego portfolio i wkleiłam tam zdjęcia, w czym pomagali mi trzej mężczyźni z Maestro na czele. In fact, Maestro był głównym inżynierem tego przedsięwzięcia, bo ja wypiłam dwa kieliszki wina do kolacji i mózg mi się trochę rozjechał…
Sami rozumiecie, okoliczności przyrody były takie:
Taras Maestro i Pianistki to jedna z najlepszych miejscówek w Bazylei i to jest TEN widok – na katedrę. Dzień był przepiękny. Świeciło słońce, a pierwszą część dnia spędziłam sporo czasu na zewnątrz z kobietą, która współorganizowała tę konferencję w ONZ. Rozumiałyśmy się bez słów, ale mimo wszystko słów było dużo. I łez też trochę było, ale to raczej tych szczęśliwych. Ona też tak się wzrusza.
To niezwykłe, że można się tak swobodnie czuć z innym, nieznajomym człowiekiem. To te wewnętrzne istoty robią całą robotę. Tak jakby się znały. Z kimś takim można niezwłocznie odłożyć na bok to co na zewnątrz i już tylko być sobą. Mimo, że bez tej osoby nawet nie wiedziałoby się, co to w ogóle znaczy to bycie sobą…
Takie to było spotkanie.
No a wieczorem wyklejaliśmy te zdjęcia i to już było jak za dawnych czasów – wieczór bez tv, bez mundialu, bez mediów społecznościowych. Nawet bez muzyki był ten wieczór, a przy wyklejaniu portfolio uśmiałam się do łez! Tak jak zazwyczaj z Holly’m.
To były przepiękne dwa ostatnie dni w Szwajcarii, a teraz jestem już w CP. MotownLover przetransporotwał mnie tu z Warszawy, żebym mogła odetchnąć przed weekendem, który będzie pełen nowych wrażeń.
Dodaj komentarz