Sopot pozostawił we mnie głęboki ślad.
Pisałam już, że postanowiłam jeździć tam częściej – na randki?
Mogą być w samotności – ze mną samą, ale wcale nie muszą.
Samo przyjdzie.
Przedwczoraj w południe byłam jeszcze pod takim wrażeniem tych wystaw, że zrobiłam zdjęcia, które są moim autorskim przepracowaniem tych doznań. Oto one. Tymczasem ja siadam do doktoratu i do zajęć związanych z fundacją. A wieczorem widzę się z Sandrą i biorę udział w kolejnym koncercie gongów. Ostatnio wszystko jest tak intensywne, że gongi są najlepszym sposobem na ułożenie sobie swoich spraw.
Dobrego tygodnia! Z niektórymi z Was widzę się już niedługo.
Dodaj komentarz