Wow!
To już tydzień od ostatniego wpisu?
Jak to możliwe?
Dni w kwarantannie mijają znacznie szybciej, niż dni poza nią, a przecież budzę się już o 6 rano.
Jeśli spytacie mnie, na czym mijają mi te dni, to po długim zastanowieniu odpowiem tak:
– praktykowanie miłości, ale nie fizycznej z innym człowiekiem, bo od tego zrobiłam sobie długą przerwę, lecz właśnie praktykowanie miłości w postaci niezmąconej energią innego człowieka. Można to też nazwać medytacją. To znakomity czas na taką praktykę, ponieważ cała ziemia budzi się do życia po długim śnie: ptaki śpiewają, budują gniazda na i wokół Crystal Palace, latają na niebie tam i z powrotem, zaglądają mi do domu i całe są po prostu wielką miłością do własnego istnienia. Wystarczy dostroić się do nich. Na dodatek zamieszkał tu zajączek. Tak więc praktykuję miłość poprzez czucie, że jestem częścią tego wielkiego ekosystemu. Gdy tak porządnie się w to wczuję, to potrafi minąć godzina, a ja mam wrażenie, że to było 10 minut;
– kreowanie mojej rzeczywistości, czy też tak zwany day dreaming – bardzo niedoceniane, acz potężne narzędzie świadomego życia. Jedno z najpotężniejszych;
– praca w CPP. W poniedziałek, zupełnie niespodziewanie i jak najbardziej spontanicznie, wznowiłam działalność, którą zawiesiłam w grudniu. To wymaga różnych ruchów administracyjnych, takich jak wniosek do CEIDG, kontakt z księgową i z US, otwarcie rachunu bankowego, ale też – uruchomiło mi nową perspektywę i wielką kreatywność. Grzebanie w moich zdjęciach jest jak punkt 1) – to praktykowanie miłości. I ten czas też mija niepostrzeżenie;
– praca w fundacji. To jest taka studnia bez dna. Prowadzenie fundacji to dużo pracy biurowej oraz poważna odpowiedzialność księgowa i prawna. Po wstępnym okresie ogromnego oporu wykonuję te czynności z dużą satysfakcją. Oznaczają one, że bardzo dużo się uczę. To jak kolejne studia podyplomowe. Już nawet nie denerwuję się, gdy pisze do mnie KRS z wezwaniem do poprawienia czegoś. Bo jak niby miałabym się tego uczyć, jeśli nie tak?
– praca w domu. Oh boy! Tutaj to ja już potrafię popłynąć bez końca. Malowanie ścian, mierzenie czegoś, wybieranie tapet online, jakieś obliczenia i kalkulacje (moja specjalność!), przestawianie mebli, nawet sprzątanie i przenoszenie sprzętów – to wszystko uwielbiam i nie bez przyczyny mój dom ma 500 m2. Zwykłam mówić, że sprzątając/urządzając dom zajmuję się swoim wnętrzem w sensie psychologiczno-duchowym. A że pracy nad sobą miałam niemało, to i dom musiał być odpowiednio duży;
– praca w ogrodzie. To jest nowość. W tym roku zaczęłam z radością pracować w ogrodzie. W pierwszym tygodniu kwarantanny wypieliłam rabatki i przycięłam byliny. Później już raczej podpowiadałam Mężczyźnie, co i jak On mógłby robić, podczas gdy ja pracuję w domu;
– aktywności online. To też jest nowe. W kwarantannie pojawiły się aktywności online, które wcześniej wykonywałam w realu. To na przykład zajęcia jogi dwa razy w tygodniu, coniedzielne wykłady z historii sztuki dla członkiń Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, spotkania rodzinno-towarzyskie online, a także codzienna transmisja programu hope@home na arte.tv. Tę ostatnią czynność zawiesiłam kilka dni temu, bo jednak było tego zbyt wiele;
– czytanie, a w ostatnim tygodniu – słuchanie audiobooka Alicii Keys pod tytułem More myself;
– korekta mojej rozprawy doktorskiej według uwag pani profesor;
– przygotowywanie i spożywanie posiłków;
– rozwój i wzrost osobisty – to akurat głównie z innym człowiekiem, jedynym, który tu ze mną jest. Ten punkt potrafi zajmować wiele, wiele godzin, na szczęście nie są to już dni. To byłby temat na oddzielny wpis. To, że ludzie dobierają się w relacjach (we wszystkich) tak, aby mieć szansę na rozwój. Często jednak nie korzystają z tej szansy, bo zatrzymują się na etapie osądzania drugiej osoby. Osąd zamyka dalszą drogą, ponieważ działa jak szufladka, do której kogoś i siebie zamykamy. A ja w końcu to zrozumiałam. Piękna sprawa.
Kładę się do łóżka około godziny 20. Zasypiam pomiędzy 21 a 22. Budzę się około 6. I jest kolejny cudowny dzień.
Dlatego w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że ostatni wpis był tydzień temu.
Taka wiosna nastała w Idzbarku:
Dodaj komentarz