Tydzień temu na hamaku zadałam pytanie o to, co teraz jest możliwe.
Uwolniła mi się uwaga, którą przeznaczałam na ogród, szafy i tarasy. Wiedziałam, że w to miejsce przyjdzie coś innego. Byłam ciekawa, co to będzie.
Wszystko zadziało się bardzo naturalnie i nawet trudno stwierdzić, kiedy był ten moment zapalny.
Może w maju, kiedy pracowałam nad projektem w ramach fundacji, który nie tylko nie wypalił, ale wręcz ukazał mi coś, co buzowało pod powierzchnią. I był to tak zwany kontrast w sensie abrahamowskim, if you know what I mean, ale raczej tylko Ania z Poznania będzie wiedziała.
Abraham mówi, że życie kieruje nas do spełnienia naszego największego potencjału. Dzieje się to za pomocą naszych emocji. Ważnym wskaźnikiem tego, czy jest się na właściwej drodze, jest także stopień żywotności ciała i umysłu. Bywa bowiem tak, że coś, co powszechnie uważane jest za szczyt marzeń, może sprawiać, że osoba doświadczająca tego czuje się źle, jest wyczerpana i zrozpaczona. To z pewnością opis sytuacji wielu osób, które pozornie mają wszystko (niech to będą miliony na koncie, willa z basenem i mąż z kaloryferem zamiast bojlera), a jednak cierpią na depresję. To znak, że dana osoba nie żyje w pełni swojego potencjału. Ten znak to właśnie ów kontrast.
Taki kontrast, a wraz z nim ogromne zmęczenie fizyczne, poczułam w maju pracując nad projektem dla wsi. Było mi dane ujrzeć, dlaczego czuję kontrast i dlaczego działania te nie służyły spełnieniu mojego potencjału. Okazało się, że pierwotne założenia mojej fundacji stały się nieaktualne. Nie wiedziałam co dalej. Byłam gotowa porzucić inicjatywę prowadzenia fundacji, choć w głębi czułam, że nie o to chodzi.
Dałam sobie czas.
Minęły zaledwie dwa miesiące i wszystko zaczęło przychodzić samo, aż w końcu nadeszła fala tsunami i przyniosła gotowe pomysły. Wystarczyło usiąść w hamaku czy też na tarasie i połączyć się ze sobą, aby treści spłynęły na mnie niczym pismo święte. Tak to musiało wyglądać wtedy…
Poszedł na pustynię, posiedział trochę w ciszy, pomedytował, najadł się pszenicy i spłynęła na niego ta cała wiedza w takiej postaci, jaka była stosowna dla ludzkości o tamtym poziomie świadomości. Ale to było kilka tysięcy lat temu i nic nie wskazuje na to, że my – ludzie – mamy żyć według poziomu świadomości sprzed kilku tysięcy lat. Nasze mózgi także ewoluują i tego nie da się powstrzymać. Dlatego trzymanie się zasad religii utworzonych w czasach, gdy niewolnictwo i małżeństwa starców z małymi dziewczynkami były normą, uważam za kompletnie niepoważne i skrajnie infantylne w swoim ślepym oddawaniu odpowiedzialności za własne życie, no ale to już temat na inny wpis…
Gdzie ja byłam?
Aha, że spłynęło na mnie w hamaku.
Tak było.
A później spotkałam się raz i drugi z Sandra i Kasią i już mamy szkielet cyklu warsztatów Fundacji Sztuka Wolności we współpracy z Sunsandrą.
Cykl nazywa się Przestrzeń Wolności.
Ania says
Tak Ania kontrasty zna😉 I trzyma kciuki za pomysly z hamaka 🛸🛸🛸:)!
ZW says
Hahahaha!
Jaka ja jestem wdzięczna ludziom za te kontrasty!
Dzięki nim wiem, dokąd zmierzać, a potem jest cudownie!
Pozdrowienia!