Peace & Pussy
Paquis & Poésie
W centralnym miejscu Jeziora Genewskiego, z przepięknym widokiem na panoramę miasta i masyw górski, położone jest kąpielisko miejskie Paquis. Stanowi ono wysepkę, na którą prowadzi kładka. To tam łapałam pion w czwartkowy poranek, kiedy spontanicznie zrezygnowałam z udziału w oprowadzaniu po terenie ONZ, bo rano w łóżku cała siebie błagałam, żeby tam więcej nie iść. Nie zrozumcie mnie źle, ta konferencja była dla mnie ważnym wydarzeniem, ale po dwóch dniach w klimatyzowanym gmachu, wśród tylu ludzi, bolało mnie gardło i traciłam łączność ze sobą. Czułam, że ONZ się wypełnił i że czas na coś innego.
Nad jeziorem znowu dotarło do mnie, jak ważną częścią mojej tożsamości są woda i zapach nadgniłego pomostu…
Tego dnia spędziłam tam poranek i późne popołudnie. To doświadczenie sprawiło, że przedłużyłam pobyt w Genewie, żeby jeszcze poprzebywać w tych pięknych okolicznościach miasta i przyrody jednocześnie. W piątek natomiast nad jeziorem spędziłam już cały dzień.
Jeśli będziecie kiedyś w Genewie, to koniecznie zapłaćcie te dwa franki za wstęp do kąpieliska, bo…
jest tam taki niepozorny bar, w którym w porze obiadowej serwują niewiarygodnie pyszne, zdrowe dania za bardzo przyzwoite pieniądze. A widok będziecie mieli na tę część kąpieliska, która zarezerwowana jest tylko dla kobiet.
Miałam ze sobą muzykę, książkę i arbuza. Przeleżałam pięć godzin w niebotycznie, nieziemsko rajskiej scenerii kobiet, które noszą się z podniesioną głową i – koniecznie – nagim biustem. Albo i wszystkim. To się nazywa emancypacja! Leżysz, siedzisz, ćwiczysz jogę bez bikini, patrzysz na miasto przed tobą, na Hotel Kempinski po prawej, na przepływające parowce i nikt, naprawdę nikt nie sprawia, że choćby na chwilę przypomniałabyś sobie o tym, że jesteś tam nago. Nawet ci ludzie jedzący obiad w barze po lewej są zupełnie naturalną częścią tej scenerii, tak jak i ty jesteś. Naturalna.
Nagość jest naturalna.
Spróbuj to powtórzyć na pomoście w PTTKu, a spowodujesz masowy karambol kajaków, rowerów wodnych i wszelkich łódek – z policyjną na czele.
W pruderyjnej, katolickiej Polsce ludzkie ciało jest przesadnie seksualizowane, przez co także instrumentalizowane. Ma być „idealne”, „piękne”, ma być jakieś tam. A już na pewno kobiece ciało ma odpowiadać określonym wytycznym i jest poddawane ciągłej ocenie – także przez kobiety. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak dobrze było przebywać wśród kobiet, które uśmiechały się do mnie z radością. W mojej polskiej codzienności to nie jest wcale oczywiste. Tam regularnie wymaga się ode mnie uzasadnienia – ba! – przepraszania za to, że w TAKIM wieku jestem szczupła. W Genewie mogłam do woli kąpać swoje szczupłe, boskie, opalone ciało w słońcu i turkusowej wodzie. In your face!
W kąpielisku Paquis był cudowny przekrój ludzkiej/kobiecej różnorodności – co do wieku, koloru skóry, rozmiarów różnych części ciała, koloru/struktury włosów. To naprawdę cudowne, że jesteśmy tak różnorodni. Warto to w sobie pielęgnować. Pomyślałam, że to idealne miejsce na lekturę Patologii normalności Fromma. Bo czymże jest ta normalność? To fantazmat. Każdy człowiek jest wyjątkowy, każdy zatem jest normalny albo nienormalny. Jak tam sobie wolicie. Każdy jest jednak doskonały, bo jest jedyny w swoim rodzaju. Jak biedni są ludzie żądający społeczeństwa homogenicznego.
Zapewne nigdy nie leżeli w kąpielisku Paquis, w pokojowej atmosferze Peace & Pussy.
Ala napisał
Olga jak wrócisz na swoje łono to nie zapomnij się choćby na chwilę, po tym co tam zobaczyłaś.Jesli się zatracisz to jedynie na Głęboczku tam w 90 procentach nikogo nie będzie 😁
Zdrowy Wieśniak napisał
Ależ ja jestem w ścisłym kontakcie ze swoim łonem… nie muszę do niego wracać 😉
A nad Głęboczkiem to ja od lat jestem bez ubrań i ten jeden wędkarz już się przyzwyczaił i nie robi to na nim najmniejszego wrażenia.
I tak ma być!