Wczoraj byłam w miejscu i na wydarzeniu, o których za chwilę można będzie przeczytać w kolorowych pismach. To znaczy, raczej będzie można obejrzeć dużo kolorowych zdjęć z tego wydarzenia. Zaproszono mnie tam, a że miejsce znajduje się niezbyt daleko od Crystal Palace, to pojechaliśmy. Tak, o dziwo pojechał ze mną także MotownLover, z którym przez ostatnie lata mało podróżuję. W sumie to wcale.
Miejsce jest przepiękne. Zrobiłam kilka zdjęć.
Nie zabawiłam tam długo, a MotownLover niemalże od razu uciekł nad rzekę zostawiając mnie samą wśród kolorowych kreacji i buzującego szampana. Nic nowego. On tak ma i ja to wiem. Nie ma sprawy. Czułam się dobrze, nie przeszkadzało mi zupełnie, że jestem tam sama wśród nieznanych mi osób.
Dzień był ciepły, lecz nie upalny – w sam raz na leniwe snucie się po okolicy, zagryzanie świeżych owoców i popijanie espresso. W tle odbywał się też spektakl pięknie ubranych ludzi skaczących konno nad przeszkodami, chociaż tym raczej mało kto się interesował.
Wieczorem wróciliśmy do naszego ukochanego domu i czuliśmy wielką wdzięczność za to, że go sobie wykreowaliśmy i że jest na krańcu wszystkiego – a już na pewno na krańcu wszelkiego zgiełku i zabiegań o uwagę.
Dzisiaj obudziłam się po wielu godzinach snu.
Zrobiłam nam cappuccino do łóżka, przyniosłam suszone mango, nerkowce i jogurt owczy, zakupiony w czwartek na warszawskim bazarku Szembeka. Jedliśmy/piliśmy niespiesznie przeglądając magazyny wnętrzarskie, które wczoraj nabyłam na stacji benzynowej. Jak my do tego wszystkiego nie pasujemy…
A więc i w tym roku będzie tak, jak zwykle.
Jeden letni wyjazd poza dom i reszta lata spędzona u nas.
Poniżej kilka zdjęć z okolicy, w której byliśmy.
Gałkowo i Krutyń.
Ania napisał
Ciekawe, ze zalaczone zdjecia nie sa w klimacie tego eventu🌲🌲🌲.tzn tzn mi sie wydaje. Musze sprawdzic wiadomy portal zaraz. Moze Ciebie wypatrze:)
ZW napisał
Zgadza się, że nie są w klimacie tego eventu.
Nie miałam ochoty dawać temu przestrzeni na Wieśniaku.
Właśnie w tym kontraście wyraźnie poczułam esencję Wieśniaka 😉
Wieśniak nie bierze ani siebie ani niczego zbyt serio, nie lubi nadęcia ani przerostu formy nad treścią i dlatego najlepiej czuła się wśród tych malw i starych domów.
PS Na wiadomym portalu nic nie ma o dziwo. Ale fotografów było sporo. Może dopiero zrobią materiał po weekendzie?
Ania napisał
No wlasnie nic tam nie bylo, oczywiscie zaraz sprawdzilam 😂. Moze bedzie jak zaplaca;)aniatytusjaceklena@gmail.com
Ania napisał
I fajnie, ze pojechaliscie razem. Nawet jak kazdy mial swoja wlasna forumle:)
ZW napisał
Tak 🙂
Ala napisał
Przepiękne, wspaniałe, że jeszcze są takie miejsca.
ZW napisał
To prawda! Ktoś tam kultywuje te tradycje. Bardzo mi się podobało.
Ja też będę trochę kultywowała, choć nie aż tak “staromodnie”. U mnie tradycja i nowoczesność idą w parze.
Panowie właśnie grabią ziemię w rabatach i niedługo posadzą m.in. malwy 🙂