– Ciocia, no pato-streamerzy…
Sindbad kołysał się na fotelu pasażerskim, a pomiędzy jego stopami przewalały się puste słoiki. Opowiadał mi o zjawiskach polskiego internetu, podczas gdy ja koncentrowałam się na krętej drodze. Sunęliśmy Maluchem przez Tabórz, Łuktę – aż do Pelnika nad jeziorem Isąg. Myślałam o słowach piosenki Boba Marley’a:
We’ll share the shelter, of my single bed
We’ll share the same room, yeah!
For Jah provide the bread.
Przypomniało mi się, co powiedział Buddysta odnośnie naszych oddzielnych pokoi (choć mamy też wspólny) – że dobrze jest zachować odrębność energetyczną. No i pamiętałam bardzo dobrze, co wydarzyło się przedwczoraj…
W tygodniu, u którego zarania wybuchł nam kran, spektakularnie schajcował się nasz ulubiony, bezawaryjny, japoński samochód. Akurat zbliżaliśmy się do Waplewa, kiedy poczułam, że auto samoczynnie hamuje. E, nie takie rzeczy się przeżyło za kierownicą – pomyślałam i wrzuciłam luz. Gdy dotoczyliśmy się na pobocze, spod maski wydobywały się kłęby dymu. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i zadzwoniłam po lawetę.
Czekając na PanaReńka nie mogłam pojąć o co chodzi. Byłam przecież zupełnie spokojna. Taki schajcowany silnik, którego pasek rozrządu właśnie przepisowo wymieniliśmy w celu zapobieżenia takiej oto sytuacji, kompletnie mnie nie rusza. Co innego przechajcowane styki w mózgu – o, tu już bym się bardziej martwiła, ale silnik? Come on, Wszechświat! Gimme some more!
Dotarło nazajutrz, kiedy wraz z MotownLoverem popijaliśmy gorące espresso z widokiem na mglisty poranek. To nie o mnie tutaj chodziło. To nie są moje lekcje.
I stąd już tylko rzut beretem do przemyśleń à propos wspólnoty łoża i stołu. Przywykliśmy do życia w takim odcięciu od własnego ciała i własnych emocji, że brak w nas świadomości w zakresie tego, czym jest relacja osób mieszkających ze sobą – czy to kochanków, małżonków, czy też współlokatorów. Kogo wpuszczasz do swojej przestrzeni? Komu pozwalasz na ingerencję w swoją drogę, swoją energię, swój poziom świadomości? Czy aby naprawdę chcesz ponosić czyjeś konsekwencje za cudze wybory? Czy chcesz odrabiać cudze lekcje? Co z Twoimi? Odrobione? A może tylko przysypane stertą obcych?
Mamy za sobą epizod podążania odrębnymi ścieżkami i było to jedno z najważniejszych doświadczeń w naszych życiach. Bez dogłębnego zrozumienia istoty odrębności człowieka nie będziesz w stanie dać wolności ani sobie ani innym. A wolność zawsze jest także odpowiedzialnością.
Nie wiem, co jeszcze przed nami.
Oby MotownLover okazał się pilnym uczniem i uchronił nas przed kolejnymi awariami.
Ale – tak na wszelki wypadek – ja także zawróciłam z pewnej uliczki, która okazała się ślepa.
Znasz to uczucie, kiedy ciało krzyczy, że nie tędy droga?
Nie znasz?
No to uważaj, bo być może przemówi do Ciebie kran albo Toyota…
Dodaj komentarz