Justi powiedziała, że Sabine powiedziała, że to jest jak tunel, w którym gnasz 200 km/h i nie ma czasu na oglądanie się. Pędzisz i wszystko dzieje się samo. Na końcu robisz bilans – gdzie zdałaś egzamin, a gdzie jeszcze nie. Następnie znowu spokojnie żyjesz ucząc się do następnego tunelu. Zawsze będzie kolejna szansa.
Na to ja stwierdziłam, że nie jestem w tunelu, tylko raczej w Wielkim Zderzaczu Hadronów.
Kiedy to był ostatni wpis na Wieśniaku? W piątek?
Pozwólcie, że wyjaśnię.
Okazało się, że bardzo dobrze jest mieć Starszego Brata. Nawet jeśli różnica wieku wynosi tylko kilka miesięcy, no to jednak przecież jest. Starszy Brat w dniu moich urodzin podarował mi króciutki esej – w różowej oprawie z czymś w rodzaju Pusi w kształcie “O” na okładce:
Czytałam do śniadania w łóżku w Abano, a potem wpadłam do Zderzacza i sprawy potoczyły się błyskawicznie:
w piątek Stefano wcierał we mnie błoto i prawie zemdlałam, w sobotę wieczorem skończyłam czytać esej siedząc w pociągu i zmierzając do mężczyzny, którego poznałam przez Instagram i u którego spędziłam noc, w niedzielę – dwie godziny po tym, jak mężczyzna ów ze łzami w oczach żegnał mnie na peronie, zeszłam do Hadesu. Na poniedziałek opuszczę jakże łaskawą kurtynę milczenia. We wtorek dostałam list z Litwy – nadawczyni mieszka przy ulicy Puśu Gatve.
Ya’ll welcome!
Z Abano w sobotę przemieściłam się do Unna, w niedzielę – do Kolonii, w poniedziałek – do Luksemburga, po czym we wtorek zrobiłam spektakularnego Kopciuszka i znów jestem w Kolonii.
Szczegóły wkrótce.
Dodaj komentarz