Przerabiam to, co miałam okazję zapoczątkować w 2016, ale z innego poziomu świadomości.
Again.
Uważam, że w życiu chodzi głównie o to, aby przerobić te kilka swoich tematów, które siedzą nam w komórkach, doświadczyć ich na różnych poziomach świadomości, aby w końcu poczuć, że już mnie kompletnie nie ruszają i że może się dziać co chce, a poziom mojego dobrostanu pozostaje niewzruszony przez czynniki zewnętrzne. Tego doświadczyłam przedwczoraj tutaj, po tym jak obudziwszy się o 5 rano już nie mogłam zasnąć i zapragnęłam spędzić samotny poranek w jeziorze – zupełnie jak w 2016 r. Pojechałam tam i – again – było całkiem jak wtedy, tak jakby nie upłynęło 5 lat, z tą drobną różnicą, że ja już nie pragnęłam dzielić tej chwili z nikim. Potrafiłam wytrzymać to szczęście i rozprowadzić je po całym ciele, być w tym zupełnie dla siebie, nakarmić się aż po uszy. Każda osoba ma swoje szczęścia, a moje wcale nie musi tym samym dla kogoś, czym jest dla mnie.
Że też miałam kiedyś pomysł, że powinno być inaczej.
Czy jakaś siła jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie mnie stąd wyciągnąć?
Dodaj komentarz