Nie ma we mnie żywych tego wspomnień, ale posiadam w sobie mglistą wiedzę o faktach, że pierwsze pół bieżącego roku zmęczyło mnie fizycznie. Przyjmijmy więc, że tak było. To co jest na wierzchu, to jednak nie zmęczenie, lecz Nowe, które, jak wiemy, szło już pod koniec grudnia 2018 roku. Sądząc po zdjęciu, Nowe było duże i czarne, czyli takie jakby niewiadome.
Dziś, po tym pierwszym, nomadycznym półroczu i po warsztatach z Sunsandrą mogę spokojnie powiedzieć, że Nowe nadeszło. Chodzi o tę transformację z mojej przestraszonej tożsamości w kierunku mojej Wewnętrznej Istoty. Bardzo mocno weszłam na tę drogę wraz z przestawieniem się na nową odsłonę bloga. Osoby, które są z nami krócej niż rok, mogą nie wiedzieć, że przed majem 2018 r. Zdrowy Wieśniak był bardziej – że tak powiem – chałupniczy. W maju 2018 roku, a było to w Paryżu, uruchomiłam nową odsłonę Wieśniaka – już z własną domeną. Ba! Mam nawet swoją skrzynkę mailową, na którą pływa korespondencja związana z blogiem. Wraz ze złotą stodołą pojawiły się stanowcze głosy krytyki, ale to było nie do powstrzymania. Wtedy Swojska Ola wypuściła z piwnicy pod szlombanem Olgę z Pałacu, a ta bezlitośnie zaczęła dążyć do spełnienia swojego potencjału. Jest nie do powsztrzymania!
Momentem przełomowym był wieczór 6 lipca 2018 roku, kiedy – z przeznaczenia – już na wejściu wpadłam na stoisko Sunsandry na Reggae Festivalu w Ostródzie. Stamtąd trafiłam na pierwszy koncert gongów, a drugiego dnia – na kolejny. Ten koncert rozwalił system. Miałam tak silną reakcję z ciała, że po koncercie obcy mężczyzna spytał, co się właściwie zadziało. Myślę, że to wyglądało jak silny atak epileptyczny…
Wtedy doświadczyłam, jaką moc ma dźwięk. Sądzę, że to nie przypadek, że jestem tak bardzo otwarta na muzykę, a teraz nawet zajmuję się nią zawodowo. Mam uruchomiony ten kanał komunikacji ze wszechświatem. Chociaż przyznaję, że nie uwierzyłabym, gdybym najpierw sama tego nie doświadczyła.
I gdzie ja byłam…
Aha, była sobie zatem Olga z Pałacu, która w pamięci, w rozumie, miała na wierzchu jeszcze różne nieprzyjemne wspomnienia, których szybciutko trzeba było się pozbyć poprzez tworzenie nowych, dobrych wspomnień.
Oh boy, jakie ja wytworzyłam wspomnienia!
To znaczy, sama ich nie wytworzyłam, ale miałam w nich swój udział.
Anyway, te i inne przykryły mi tamte zgniłe, a moja kochana Mama dołożyła jeszcze w prezencie cały pakiet nowych ubrań, masaży i maseczek. Do tego pyszna, świeża dieta śródziemnomorska, masaże u Basi i odnowa jest jak brylant!
Przestałam spać jak otępiała.
Oto Nowe.
Dodaj komentarz