Tamten sąsiad, co realizował program teścia Taco in spe, lubił wciągać koks, o czym powiedział mi ot tak, przez płot na Pradze Południe. Fakt, był też uzależniony od członkostwa w sektach, a także lubił opalać się nago w ogródku, do którego co i rusz uciekały nasze króliczki.
W 2005 roku sąsiad ów twierdził, że moje plany przeprowadzki na mazurską wieś to zapowiedź mojej niechybnej wegetacji i początek końca.
I co?
Mieszkam tu sobie na skraju Unii Europejskiej i prowadzę życie towarzyskie, jakiego nigdy nie znałam, przed jakim zawsze uciekałam przez całą Europę niczym Kosołapkin do nagiego sąsiada. Aby tylko niezbyt blisko. Bez zobowiązań. Choć zawsze na wyciągniecie mojej ręki poproszę.
Okazuje się, że tu, na skraju Unii jestem bardzo po drodze – czy to z Sierpca do Krakowa, czy to z Gdańska do Kłajpedy, czy to z Frankfurtu nad Odrą tamże. A zresztą – komu trzeba, temu zawsze jestem po drodze, gdziekolwiek bym nie była.
To bardzo, bardzo miłe.
Już przed tym nie uciekam.
No dobra – pod warunkiem, że mogę pomilczeć do południa.
Wielkie dzięki, że tak długo wytrzymaliście z tak trudnym przypadkiem.
Pa! Bis gleich!

Dodaj komentarz