Dzisiaj mam dla Was zdjęcia z niedzielnego spaceru performatywnego Półkowniczek podczas festiwalu literackiego “Miasto Opowieści” w Olsztynie.
Z radością przyjęłam to zaproszenie już miesiąc temu i mniej więcej wtedy wybrałam tekst, a miał to być tekst traktujący o tym, jak funkcjonuję w swojej społeczności lokalnej.
W niedzielne południe wyruszyłam zatem samochodem do Olsztyna. Droga okazała się być kiczowato piękna – błękitne niebo i tunel złotych drzew. Z nieba padał kozidrakowski złoty deszcz.
Zaparkowałam samochód blisko mojej ulubionej Alei Gelsenkirchen i ruszyłam w kierunku rynku. Bardzo zdziwił mnie widok policji na uliczkach starego miasta. Dopiero wieczorem dowiedziałam się, że właśnie trwał spacer obywatelek i obywateli, który zawitał także do olsztyńskiej katedry. Czyli spacer ze zwiedzaniem zabytków…
Wydarzenie Półkowniczek rozpoczęło się o 13. na scenie staromiejskiej. Na rynku rozstawione były stoiska z kwiatami, a rodziny przechadzały się z dziećmi. Zaskakująco dużo spacerowiczów i spacerowiczek miało czarne stroje i transparenty. Na strojach i maseczkach błyskały czerwone błyskawice.
Pierwsza z nas czytała Monika Stępień (na scenie), a zaraz po niej czytałam ja (w pasażu przy Restauracji Staromiejskiej) – nadal wspierane przez Spacerowiczów i Spacerowiczki.
To było bardzo dobre, głębokie doświadczenie.
Mój tekst – napisany 3 lata temu, a wybrany miesiąc temu – pasował jak ulał, pomimo że wcale nie dotyczył praw reprodukcyjnych, ani nawet kobiet. Był o tym, jak 3 lata temu ktoś z mojego otoczenia odebrał sobie życie. Atmosfera tekstu w sposób przerażający wpasowała się w atmosferę tego czasu w Polsce. Słowa “przedwczoraj” i “wczoraj” były tak aktualne dla stwierdzenia, że “wiało grozą 150 km/h”.
Po przeczytaniu tekstu, zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami, powiedziałam coś od siebie, a dotyczyło to mojego funkcjonowania we wspólnocie wiejskiej. Opowiedziałam, jak ono wpływa na moje funkcjonowanie w świecie i że jest dla mnie swoistym “laboratorium”. Paradoksalnie to właśnie fakt, że pochodzę z małej wspólnoty wiejskiej i w niej mieszkam, doprowadził do tego, że w 2016 roku podjęłam decyzję o apostazji, a następnie zupełnie spokojnie i suwerennie pojechałam do wiejskiej parafii i złożyłam tam odpowiedni dokument.
Od 2016 roku nie przynależę do kościoła katolickiego. Mogliście to śledzić na żywo na blogu.
Poniżej moje zdjęcia z tego wydarzenia. Zdjęcie przedstawiające mnie zrobił Paweł Kański.
















Dodaj komentarz