Trwa bardzo szczególny czas w przyrodzie.
Obserwujemy, jak z godziny na godzinę rośliny budzą się do życia. Miejscami wygląda to na absurdalny wybuch znikąd. Były nagie gałęzie, a nagle są listki i kwiatki. Ale to nie tak…
Podobnie dzieje się w moim życiu.
Wszystko przyspieszyło i każdy z moich obszarów nabiera tempa. Z boku może to wyglądać tak, że z dnia na dzień pojawiają się nowe projekty, pomysły czy też produkty. Ale to nie tak…
Zarówno w przyrodzie, jak i w moim tak zwanym życiu zawodowym najpierw były okresy oczyszczenia, wypoczynku, zasilenia i cichego wzrostu. To co widoczne, de facto jest przysłowiowym wierzchołkiem góry lodowej. Ogrom włożonej systematycznej pracy był przez kilka lat niewidoczny dla osób, które nie przebywają ze mną na co dzień. Tak, kilka lat. W czerwcu minie czwarty rok od założenia tego bloga, który zaprowadził mnie do Crystal Palace Productions i do Peace & Pussy. Pośrednio blog przyczynił się także do fundacji. Tylko doktorat tlił się w tle niezależnie od niego.
Wczoraj przeglądałam i segregowałam zdjęcia, z których będziemy korzystały na fanpage’u CPP. Dotarło do mnie jak wielkie wsparcie podarowałam sobie zawczasu, kiedy nie wiedziałam w ogóle, że zaistnieje taki byt jak CPP. Tak właśnie wygląda współpraca z intuicją – podążasz za nią nie znając przyczyny. Ufasz, że to wszystko ma jakiś sens, ale z obecnej pozycji nie jesteś w stanie go jeszcze dostrzec. Musisz zaufać.
W sumie, człowiek jest jak nasiono słonecznika.
Jego naturą jest rosnąć i rozwijać się.
Po prostu być i podążać za słońcem.
My wszyscy – jak ten słonecznik – mamy w sobie mapę naszych dróg.
Wystarczy nie myśleć zbyt wiele.
W tym tygodniu moja osobista mapa zaprowadzi mnie kolejno do Warszawy, Frankfurtu nad Odrą, Berlina, Cambridge i Londynu.
Good enough?
Dodaj komentarz