To była krótka, ale bardzo przyjemna wizyta w stolicy.
Był to wyjazd spod znaku działalności społecznej i Fundacji. W środę uczestniczyłam w swoim pierwszym spotkaniu soroptymistycznym. Soroptymistki to ogromna, prawie stuletnia i międzynarodowa organizacja kobieca, która ma akredytację przy ONZ, co daje jej realny wpływ na kształtowanie pracy tej wpływowej organizacji. Soroptymistki reprezentują zatem feminizm instytucjonalny. Nie jest to grupa walcząca, lecz federacja świadomie wykorzystująca prawa, jakie przysługują ludziom, w tym – ludziom płci żeńskiej. Uważam, że to zupełnie inny poziom funkcjonowania, niż – dajmy na to – Ogólnopolski Strajk Kobiet. To działanie z pozycji mocy, a nie – braku.
W czwartek natomiast finalizowałam sprawy bankowe, ale już w pociągu bardzo intensywnie pomyślałam o swojej ulubionej podopiecznej, a wtedy zadzwonił telefon. Była to jedna z członkiń zespołu Fundacji Kosmos dla dziewczynek, a że nie lubię rozmawiać w pociągu, obiecałam oddzwonić. Kiedy zatem po godzinie 19. odezwał się budzik, ja stwierdziłam, że czas zadzwonić do Kosmosu.
Tak też się stało, a później było jeszcze kilka innych telefonów i mamy to.
W sobotę nakręcimy krótki filmik z Mają, a kiedy już wszystko zostanie opublikowane, poinformuję i Was.
Dobrze się dzieje w Fundacji Sztuka Wolności!
A więc jestem znów w Idzbarku.
Do przyszłej środy.
Dodaj komentarz