Wczoraj wraz z Pierre’m Bourdieu leżałam nad Głęboczkiem, kiedy zadzwonił mój 86 letni przyjaciel, aby powiedzieć mi, że mnie kocha i że w życiu nie przeczytał takiej mocnej książki jak polecana przeze mnie Cisza Thich Nhat Hanha.
Hm – pomyślałam – jak miło, że można też tak.
Pracuję zatem nad niezmąconym przekazem, aby było wyłączenie tak.
To znaczy, chyba już to wypracowałam.
Przyjaciel nie wie, że jutro na urodziny dostanie dwie książki Eckharta Tolle.
Ciekawe, jaka będzie Jego reakcja po przeczytaniu tych pozycji.
Tymczasem ja siedzę w porannym słońcu w Artystycznym i przygotowuję się do pracy nad uzupełnieniem rozdziału o metodologii. Dzięki udziałowi w ostatnim seminarium w lutym dowiedziałam się o istnieniu polskiego mikrobiologa Ludwika Flecka, który opracował świetną teorię naukową z zakresu socjologii wiedzy pasującą jak ulał do mojej rozprawy. Ludwik Fleck był pochodzenia żydowskiego i przed II wojną światową działał w Lwowie, a ów esej napisał w latach trzydziestych. W związku z tym mało kto o nim słyszał, a Jego pisma zostały opublikowane w Niemczech stosunkowo niedawno. Ukute przez Niego pojęcia stylu myślowego i kolektywu myślowego przywiodły mi na myśl pojęcie habitusu według Pierre’a Bourdieu. A to z kolei ostatnio mocno przerabiam w życiu osobistym.
Mam dla Was obiecane zdjęcia z króliczkiem.
Słonecznej niedzieli!
Dodaj komentarz