Kiedy w poniedziałkowy wieczór trzy tygodnie temu AleMężczyzna wiózł mnie na dworzec, drogę – a konkretnie aleję topolową – zaszedł nam łoś. Było to jakieś trzy metry przed maską samochodu, a kilkadziesiąt metrów za domem MS. Padał deszcz ze śniegiem.
Kiedy wczoraj wieczorem wróciłam na Wioskę,
Wioska przywitała mnie
CiociąK w kapciach,
przymrozkiem,
zalążkiem nowej drogi prowadzącej prawie pod sam CrystalPalace (niewiarygodne!),
kwitnącą gwiazdą betlejemską, którą dostałam w zeszłoroczne pogańskie święta,
kiedy to zmieniłam zdanie,
oraz
spasionymi niemalże do granic możliwości Bulusiami.
I to na razie wszystko z Wioski,
bo już od siódmej rozładowujemy transport drzwi od Czajki z Iławy.
Ale nie martwcie się –
jutro wpis o mojej wizycie w pracowni wybitnej polskiej malarki.
Stay tuned.
ala w napisał
Kwiat zakwitł na powitanie Gwiazdy tak miało być 😘
Zdrowy Wieśniak napisał
Bardzo mnie to wzruszyło.
Osoba, która mi go podarowała, powiedziała, że niektórzy potrafią ten kwiat zachować przez rok – do następnego kwitnięcia, ale że Ona tak nie potrafi i ten kwiat Jej umiera i co roku kupuje nowy. Ja nie mam ręki do kwiatów, więc sprawa wyglądała marnie, ale przez ten rok wspólnie z AleMężczyzną dbaliśmy o ten kwiat, więc kiedy wczoraj zobaczyłam, że on zakwitł na mój powrót… no sama rozumiesz. To bardzo symboliczne! To był właśnie taki rok. Rok dbania o coś i o kogoś.
ala w napisał
Brawo a może to magia świąt