Piętnaście lat temu mój tata żył w trybie dwutygodniowym – dwa tygodnie w Niemczech, gdzie mieszkaliśmy, i dwa tygodnie w Idzbarku, gdzie budował pensjonat znany dzisiaj jako Zapiecek.
Teraz ja tak żyję.
Od początku roku nie było jeszcze dwóch tygodni żebym była nieprzerwanie w domu – bez wyjazdów, chociażby dwudniowych. Średnio co dwa tygodnie natomiast wyjeżdżam na dwa albo trzy tygodnie i są to zawsze wyjazdy łączone. W każdą drugą środę miesiąca mam spotkania Soroptymistek w Warszawie, co często jest punktem wyjściowym do wyjazdów zagranicznych. Tak będzie także w przyszłym tygodniu, ale na razie jestem na wsi, gdzie pracuję nad doktoratem i zajmuję się sprawami związanymi z domem i ogrodem. Tej wiosny mamy montaż szafy wnękowej w sypialni. Czeka nas także totalna metamorfoza ogrodu – od tarasów, poprzez rabaty, aż po sad ze starymi odmianami drzewek owocowych. Będzie także rewitalizacja trawnika.
Tak, to ja to wszystko ogarniam i sprawia mi to wielką radość.
Odkąd nauczyłam się żyć w “teraz”, odkąd medytuję, wszystko jest możliwe. Chociaż przyznaję, że dużo szybciej męczę się pracując przy komputerze i między innymi dlatego nie piszę tutaj codziennie.
Dzisiaj mam dla Was dawkę zdjęć z zapieckowego podwórka. Przedstawiam Wam nowego pieska, który tam zamieszkał. Jest to Ares. Pochodzi z tego samego “źródła” co kot Ten Lili. Niestety Ares kotów nie cierpi, w związku z czym Ten Lili przeniósł się do nas. Mamy z nim mnóstwo zabawnych sytuacji, a MotownLover dodatkowo ma do przepracowania jakieś swoje karmiczne sprawy z kotami.
Także dziś Ares, a w następnym wpisie będzie króliczek. Zapieckowy.
Dodaj komentarz