Takie wiadomości napływały na wieść, że Velikomis wyraźnie dochodzi do siebie – ucieka przed nami, serfuje po pierzynie i z wściekłością wyrywa nam z dłoni jedzenie. No!
Może jeszcze z tego wyjdzie?
Tymczasem ja jadę pociągiem do Warszawy, na godzinne spotkanie z panią profesor, przez co niestety przegapię olsztyńskie urodziny VariArtu. Chciałam tam być, ale doktorat ma pierwszeństwo. Dobrze, że mamy teraz codziennie cztery szybkie i niedrogie połączenia kolejowe z Warszawą. Te podróże samochodowe nas wykańczały, a tutaj – proszę – kupuję bilet w pierwszej klasie i popijam espresso z warsowej maszyny Jura. Tak, proszę Państwa! Ktoś tam się zna na kawie. Czasami poznaję też interesujące osoby. Ostatnio literata z Lidzbarka Warmińskiego.
Pracuję teraz nad sklepem internetowym. Zrozumiałam, czego mi tam brakowało i dlaczego uporczywie nie wychodziłam ze sklepem do świata, więc teraz nadrabiam. W wolnych chwilach myślę sobie, co przedstawić w sobotę na Półkowniczkach. Temat to “Ten mężczyzna”. Strasznie mnie kusi, żeby przeczytać tylko jedno zdanie, które ostatnio napisałam.
Dodaj komentarz