No cóż…
Wczoraj około 15-tej wylądowałam z całym swoim anturażem
na lotnisku w Zurychu, a LaMamma uznała, że z tymi walizkami wyglądam
jak rasowa diwa. Opcja na Mariah…
Na dworcu głównym powitała nas Nana autorstwa Niki od Świętego Fallusa,
a potem było już tylko lepiej.
Mamacita odkryła uroki aparatu w smartfonie…

ja przypomniałam sobie o urokach włoskiej kuchni i języka włoskiego…
a Mamacita przypomniała sobie o smartfonie…
Bardzo dobrze się tu czuję – spokojnie mogę sobie oscylować pomiędzy Wioską a Szwajcarią.
Nie mam absolutnie żadnych obiekcji, a wręcz planuję kolejną wizytę w czerwcu, kiedy to w Bazylei odbędą się największe na świecie targi sztuki Art Basel.
Tym razem jednak jestem w Zurychu, aby wysłuchać kilka koncertów i wybrać miejscówkę dla nas – JuHo i CPP.
Wybieram takie życie.
To postanowione.
#LifeLux
ala w napisał
Olga pięknie wyglądasz ,Twoje kreacje niczym z Aveniuu 😘 Pełna klasa ,typowa kobieta sukcesu
Zdrowy Wieśniak napisał
Hehe, nic dodać, nić ująć, Siostro <3
Takie komentarze lubię! Dzięki.