30 grudnia 2017 roku tuż po śniadaniu zabrałam się za sprzątanie parteru. Przez cztery godziny – pamiętam dokładnie – odkurzałam, ścierałam kurze i myłam podłogi. Robiłam to z radością i w antycypacji nadchodzących wydarzeń, gdyż wieczorem miała przyjechać Zawadczanka, abyśmy nazajutrz mogły robić zdjęcia.
To był dobry, słoneczny poranek, a w powietrzu unosiła się obietnica nadchodzącego nowego początku. Zrobiłam kilka zdjęć:
Włączyłam ten oto utwór:
Ostatniego dnia 2017 roku Zawadczanka i ja wstałyśmy o ósmej i od razu stało się jasne, że jasno nie jest i że warunki do zdjęć będą trudne. Dość szybko cała akcja przeniosła się z kuchni pod prysznic, a potem – w pierzyny. Po południu jednak wyszłyśmy na zewnątrz, do koni, które smętnie skubały siano za miedzą. Zawadczanka miała duży szacunek do tych silnych, potężnych zwierząt, więc podeszła tylko na chwilę i telefonem zrobiła zdjęcie. Na pierwszym planie jestem ja z końmi, ale widać też pruski dom mojego najbliższego sąsiada, który mieszka tam z psem – słynnym Kajzerem. I sąsiad i Kajzer są dość notorious i doczekali się niejednej wzmianki na Wieśniaku. Z kolei dom to już inna historia… Marzy mi się, aby był kiedyś mój, tak abym mogła urządzić tam miejsce spotkań dla mojej fundacji. Jeszcze tego samego dnia opublikowałam to zdjęcie na Instagramie wraz z cytatem z powyższej piosenki – May we all have a vision now and then of a world where every neighbour is a friend (słowa mówią o tym, że możemy wyobrazić sobie świat, w którym każdy sąsiad jest naszym przyjacielem – i sąsiadka też, oczywiście).
Mijały dni, tygodnie, miesiące.
Pewnego czerwcowego dnia jakiś mężczyzna skomentował to zdjęcie w języku niemieckim pisząc, że to rodzinny dom Jego babci. I tak zaczęła się nasza korespondencja. Po trzech miesiącach Daniel był już w Idzbarku. Była to Jego pierwsza podróż do Polski i w ogóle pierwsza podróż kogokolwiek z potomków owej babci w rodzinne strony. Daniel spędził tu tydzień, pływał we wrześniowym Szelągu na Louisianie i spotkał się z MotownLoverem, podczas gdy ja bawiłam w Oksfordzie. Wtedy jeszcze nie spotkaliśmy się osobiście. Byliśmy w kontakcie telefonicznym, a Daniel wysyłał mi stare, przedwojenne zdjęcia Idzbarka/Hirschberga. Kiedy w październiku zaprosił mnie na swoje urodziny do małej miejscowości w Zagłębiu Ruhry, nie sądził, że odpowiedź mogłaby zabrzmieć – Pewnie, że przyjadę. Tego dnia ląduję w Kolonii. Wsiadam w pociąg i jadę do Ciebie.
Obydwoje obchodzimy urodziny w pierwszym tygodniu listopada. Kiedy 10. listopada 2018 roku partnerka Daniela otworzyła mi drzwi do ich domu, weszłam prosto na ścianę pamiątkową ze zdjęciami przedstawiającymi m.in. TEN dom czy też babcię Daniela. A później wymieniliśmy się prezentami i Daniel podarował mi trzy powiększenia zdjęć rodzinnego domu babci. Jedno z nich wisi teraz w salonie, z widokiem na oryginał.
Daniel jest baptystą – tak jak Jego przodkinie i przodkowie. Babcia Daniela chodziła zatem do kaplicy baptystycznej w Hirschbergu, w której dziś mieści się kościół katolicki, a który to budynek budował pradziadek Anji – mojej serdecznej koleżanki, która w 2016 roku kończyła pisać swoją debiutancką powieść w Crystal Palace. Widziałyśmy się w listopadzie we Frankfurcie nad Menem z okazji mojej wystawy fotograficznej. Daniel i Anja muszą się poznać – jasna sprawa.
W wigilię Świąt Bożego Narodzenia, na prośbę Daniela, MotownLover i ja kupiliśmy stroik i znicz. Zawieźliśmy je na nasz idzbarski cmentarz, gdzie są także groby rodziny Daniela.
A czy ja wspominałam, że impreza urodzinowa Daniela upłynęła mi głównie na rozmowach o Jezusie? Bo tam byli Baptyści…
Nie wspominałam? No cóż, to chyba temat na inny wpis.
To my decydujemy, czy drugi człowiek jest nam wrogiem czy przyjacielem.
Bo przecież może okazać się, że zupełnie obcy człowiek mieszkający w odległej miejscowości i mówiący w innym języku tak naprawdę jest sąsiadem. I przyjacielem.
I tak możemy spojrzeć na wszystkich ludzi na tej planecie – bez wyjątku.
Tego nauczyłam się w 2018 roku i tego nam życzę w roku nadchodzącym.
To będzie rok zbliżeń.
Daniel & Ina napisał
Gestern Abend haben wir uns die Zeit genommen um deinen Blog zu übersetzen. Wir sprechen beide ja kein polnisch 🙁 und unser Interesse war von Blog zu Blog größer geworden!
Ich bin echt sprachlos und den Tränen nahe.
D A N K E für alles
Unsere Geschichte ist so fantastisch und so unglaublich!
JA wir werden uns in Idzbark/Hirschberg wiedersehen und vielleicht ist Anja JA auch mit dabei.
Zdrowy Wieśniak napisał
Hallo Ihr lieben <3
Danke für diesen Kommentar! 🙂
Ja, unsere Geschichte ist wirklich unglaublich und ich freue mich riesig, Euch mit an Bord zu haben auf meinem Lebensweg. Was für eine Bereicherung!
Übrigens, mein lieber deutscher "Bruder" Holger liest das Blog jeden Tag mithilfe von Deepl (https://www.deepl.com/translator), und die Software ist wirklich gut. Manchmal lachen wir zwar Tränen, wenn etwas falsch übersetzt ist, aber meistens ist es wirklich gut.
Ich grüße Euch aus Warschau!