Wczoraj wieczorem leżałam w szeroko otwartym oknie statku kosmicznego i znów miałam to poczucie jedności czasoprzestrzeni. Ostatnio doświadczam tego całkiem często. Pojawiają się sytuacje, kiedy mam wrażenie, że jestem w okresie, który trwał np. 3 albo 30 lat temu, tyle że z dzisiejszą świadomością. To tak jakbym odbywała podróż w czasie – jako zaktualizowana Ja. Tak było dwa dni temu, kiedy na tarasie słuchałam muzyki, a na niebie pojawiały się coraz to nowe gwiazdy. Tak było też wczoraj wieczorem.
A więc leżałam tak, a miałam na sobie tylko skąpe stringi i białą, jedwabną koszulę. Słońce grzało jaskrawym blaskiem i padało wprost na moje nogi, które oparłam o profil okienny. Przypomniało mi się, co myślałam (a nawet wypowiedziałam) trzy lata temu, kiedy w tym samym miejscu i w bardzo podobnych okolicznościach siedziałam czytając książkę o historii koncepcji domu. Kupiłam ją w Trójmieście, w pewnej niezwykle pięknej i inspirującej księgarni, a właściciel – Pan Paweł – pisał do mnie później maile. Miał mój adres, ponieważ zakupów w księgarni dokonałam na fakturę firmową. Pisał więc, że pozwoli sobie zaglądać na mojego bloga, pomimo że wcale nie należy do grona moich najbliższych i że może nawet uda nam się kiedyś spotkać na kawę. Piękny był Pan Paweł, nie twierdzę, że nie. A jednak miałam wielką nadzieję, że nigdy do tej wspólnej kawy nie dojdzie, ponieważ byłam przekonana, że ten akurat Pan Paweł nigdy nie otrzyma ode mnie tego, na co być może robi sobie nadzieje. Co do zasady, statystycznie rzecz biorąc, to wśród tych kilku miliardów mężczyzn na tej planecie nikt tego otrzyma. Nikt – z małym błędem statystycznym.
Zgodnie z moim życzeniem, nie spotkaliśmy się więcej.
Pan Paweł z Trójmiasta był mężczyzną – tak Go przynajmniej odbierałam – a ja mężczyzn się bałam. To właśnie dotarło do mnie wtedy w tym oknie, z książką w dłoni. Na tamten moment nie mogłam spotykać się z mężczyzną. Mogłam spotykać się z chłopcem. Ale to już było. Z tego właśnie wyszłam. W związku z tym nie było mi dane spotykać się z nikim płci przeciwnej, a czas separacji spędziłam poznając siebie i skupiając się na swoich potrzebach. O dzięki Ci, mądry Wszechświecie że uchroniłeś mnie przede mną samą.
Wczoraj to wszystko się we mnie kłębiło. Moja praca ze świadomością w ostatnich tygodniach, moje rozmowy z Sandrą, ten podcast wczoraj rano. Teraz jestem gotowa na poznanie Pana Pawła z Trójmiasta. Gotowa nie znaczy chętna. Nie to mam na myśli, lecz stopień dojrzałości emocjonalnej oraz poziom uruchomienia pierwiastka żeńskiego w całej tej męskiej energii, która sprawia, że buduję domy, kupuję nieruchomości, zakładam biznesy. A więc dopiero teraz! W wieku 37 lat. I bardzo chciałam podzielić się tym z pewną moją drogą Siostrą, kiedy Ona napisała pierwsza.
A ja odpisałam:
“[…] czasami możemy się spotkać – na posiłek, na wyjście, na wyjazd, na uprawianie miłości. Ale na pewno nie ciągle, na pewno nie chcę tego seksu codziennie itp. Widzę już, że to są mrzonki, które nam się wciska, a które osłabiają w nas potencjał. Każda osoba jest potężną istotą duchową i każda osoba jest pełna i nie potrzebuje ‘drugiej połówki’. Można czasami spotkać się z kimś w celu stworzenia wartości dodanej – np. w seksie – ale przecież nie ciągle. Tak się nie da funkcjonować. Tak można tylko w chorym systemie patriarchalnym, gdzie zawsze ktoś ma gorsze karty – najczęściej kobieta. To już przeżytek. Stare “związki” to przeżytek. To właśnie “związanie”, a nie wolność.
Ty wszystko masz w sobie! Jesteś wielką istotą o potężnej mocy. Kościół, rodzina zrobili Ci pranie mózgu (i sobie też). Wszyscy jesteśmy potężnymi istotami z kosmosu.”
Pięknego lata życzę!
Uważaj, z kim łączysz się energetycznie.
Nie rozmieniaj swojego potencjału na drobne.
Twoja energia seksualna jest Twoją największą mocą.
Starannie dobieraj osoby, które chcesz nią obdarować.
A jeśli nie chcesz dzielić się z nikim, to tym lepiej.
Tym lepiej, kochanie…
Dodaj komentarz