Ostatniego wieczoru w Berlinie siedzieliśmy we troje na łóżku typu Queen Size Bed. Motown Lover po raz osiemdziesiąty oglądał skecz Janusza Gajosa, Holly pił czerwone wino i zajadał się naczosami, a ja przygotowywałam wpis na bloga. Wiadomo było, że nasz wspólny czas się kurczy, więc opowiedziałam jeszcze, po co w ogóle jadę do Warszawy na te kilka godzin. Przecież można było bezpośrednio do Idzbarka. O tych planach pisałam wczoraj. Tamtego wieczoru dodałam jeszcze, że koniecznie potrzebuję asystentki, bo sama nie ogarnę takiej ilości zajęć. Poza tym wolę skupić się na pracy koncepcyjnej i odwiedzaniu festiwali, a pracę papierkową zostawić komuś innemu. Tym samym podjęłam decyzję. Postanowiłam także odezwać się do tamtego pianisty, którego odwiedziłam w Dniu Kobiet ubiegłego roku w Jego przepięknym studio nagrań. Wtedy jeszcze nie byłam gotowa. Teraz – owszem.
Nastał początek tygodnia, terror-budzik MotownLovera budził nas do utraty zmysłów przez dziesięć minut przed godziną siódmą, a o godzinie 9:37 ruszyliśmy z dworca głównego w kierunku Warszawy.
W Poznaniu obudziło nas pytanie zadane męskim głosem: – To wszystko państwa?
Młody, wysoki mężczyzna uprzejmie wskazał na nasze rzeczy porozrzucane po wszystkich fotelach w przedziale – a były tam wszelakie smakołyki, katalog wystawy Elsy Schiaparelli i Miucci Prady w nowojorskim MET, moje rozliczne torebki, a nawet – botki. – Tak, to wszystko nasze, ale już składamy – odparliśmy unisono, na co młody pasażer odpowiedział, że oprócz gitary ma jeszcze kontrabas.
Pojechałam do Warszawy, aby spotkać się z Ewą i omówić Jej kwartet barokowy. Tak się jednak złożyło, że wieczór spędziliśmy (sentymentalnie) w MCKiS przy Elektoralnej, gdzie występowała Warszawska Orkiestra Sentymentalna.
I być może będzie tu więcej o tej ferajnie, bo wszystko składa się samo.
To działa tak, że trzeba podjąć decyzję w sposób zdecydowany.
Jeśli tak zrobisz, reszta zacznie się dziać.
Powodzenia i dobrej zabawy!
PS Bardzo dziwnie jest być we własnym domu.
Minęły kolejne dwa tygodnie poza. Poza domem i czasem.
Dodaj komentarz