Wrzesień 2018 roku był wyjątkowo łaskawy. Przegapiłam swój samolot z lotniska London Luton, pomimo że na lotnisku byłam już 4 godziny przed odlotem, czyli jakoś po 4 rano. Tak się zamotać we własnym umyśle? Kiedy wjechałam windą na przyjęcie ambasadora przy Bank of China, najpierw ujrzałam Ją, a potem czym prędzej udałam się do toalety, gdzie w umywalce umyłam stopy, aby następnie zamienić różowe sneakersy na bardziej eleganckie obuwie. Ty już tam byłeś, wszakże wcześniej zasadziłeś swoje drzewko obok mojego, na tyłach fabryki czekolady. Mieliśmy iść na przystanek, ale poznawszy Ją poznałam także Jej męża fotografa, a Oni nas zawieźli. Jak inaczej potoczyłaby się ta historia, gdybym poszła na ten przystanek tramwajowy z widokiem na PKiN? Następnego dnia pojechaliśmy samochodem prosto do SPA na wzgórzach. Miałam czerwoną pomadkę na ustach i czarny strój kąpielowy, kiedy usłyszałam: Jaka ona piękna! Sztafeta zachwytu. Siedzieliśmy w jacuzzi pod gwiazdami, pamiętasz? Na wieś pojechaliśmy około północy, w domu nikogo nie było. Ten wrzesień był wyjątkowo łaskawy i następnego dnia – pomimo skurczy, pamiętam dotkliwie – zabrałam Cię na pomost, aby bezszwowo nawiązać do tego, co było kilka dni wcześniej, przed wyskokiem do nobliwego miasta z kamienia i nauki. Chyba chciałbym kupić sobie dobry aparat – powiedziałeś – czy mogę się pobawić twoją lustrzanką? Zanurzyłam się w butelkowej toni, gdzie żółte liście już usłały północny brzeg. Pewnie!
Prawie dwa lata się nie widzieliśmy, Bracie.
W Starych Jabłonkach, w budynku byłego GS’u, otworzyli smażalnię ryb Welonek.
Nad Szelągiem Wielkim powstał kurort z wypożyczalnią sprzętów wodnych, plażą piaszczystą i barem Zanzibar.
Ty przedstawiasz?
Dodaj komentarz