Dwa tygodnie temu opuszczałam Crystal Palace na dwa tygodnie i byłam tym mocno zniesmaczona, zdemotywowana, a nawet – lekko zdruzgotana. W swojej praktyce uważności potrafię już rozpoznać ten stan jako lęk. To lęk, jaki towarzyszył mi przez większość życia nakazując rezygnować z różnych darów, które życie miało mi do zaoferowania. To samo uczucie ogarnęło mnie, gdy rok temu pani profesor oznajmiła, że planuje prowadzić comiesięczne seminaria, podczas których osoby piszące rozprawę doktorską miałyby prezentować postępy swojej pracy. Pamiętam, że tamtego wieczoru wracałam w stuporze przez mroźne Powiśle i nie byłam w stanie nawet wsiąść w autobus. Szłam i szłam z wydziału lingwistyki stosowanej aż do mostu Poniatowskiego, gdzie po omacku wsiadłam w tramwaj.
To nieracjonalne.
Ja nie mam się czego bać.
Wiem.
Tym razem, przed wyjazdem do Warszawy, skąd leciałam do Düsseldorfu na urodziny Holgera, zachowałam spokój, któremu wtórowała świadomość nieuchronnych wydarzeń, którym przyjdzie mi stawić czoła. Wydarzenia te nadchodziły niemalże codziennie w sennym kurorcie Abano Terme, gdzieś nieopodal Padwy. Życie doskonale mnie do nich przygotowało sprawiając, że w pokoju nie działał mi internet, a przez kilka dni strajkował mój laptop. Zostałam zmuszona do detoksu technologicznego i przebywania w ciele, które wytwarzało myśli i emocje, które ja z kolei ignorowałam.
Świetnie sobie poradziłam, a pod koniec wyjazdu – już w Berlinie – dostałam takie oto podsumowanie sytuacji lękowych, które powstrzymują nas od rozwijania naszego największego potencjału:
Za każdym razem, kiedy świadomie wchodzę w sytuacje, których się boję, a które obiektywnie są fascynuje i ekscytujące (wyjazd na konferencję do Oksfordu, pisanie rozprawy doktorskiej wraz z wyjazdami na różne spotkania, pobyt w pięciogwiazdkowym SPA, współpraca ze wspaniałymi muzykami), przechodzę przez głęboką transformację jakiegoś aspektu mojego ego. Za każdym razem jest to krok ku wolności osobistej i wyjściu z tak zwanego matriksa. Boję się tego, bo mam takie przekonanie, że zostanę ukarana za opuszczenie tej wspólnoty niedoli. Fakt, przekonanie jest oparte na realnych doświadczeniach, ale to umysł każe mi sądzić, że doświadczenia z przeszłości determinują przyszłość albo – co więcej – teraźniejszość. To błąd.
Moją praktyką na najbliższe tygodnie jest uwolnienie się od tych błędnych przekonań.
Pomagają mi w tym Oprah Winfrey i Eckhart Tolle. Ich cykl podcastów “A new earth” jest dostępny na Spotify i bardzo Wam go polecam. Rozmowy te dotyczą książki Eckharta Tolle “Nowa Ziemia: przebudzenie świadomości sensu życia”. Jeśli słabo znacie angielski, to zamiast podcastów wybierzcie tę książkę.
A tak poza tym, to detoks technologiczny bardzo mnie oczyścił i chcę w tym pozostać. To oznacza, że pewne rzeczy związane z internetem będę chciała zlecić. Spotkamy się niebawem i sobie porozmawiamy, ale najpierw czeka nas koncert gongów, który jeszcze bardziej otworzy nas na wolność i rozwój potencjału. Już w niedzielę u Wyroczni. Paaaaaa……
Dodaj komentarz