– Przygotowałem sobie już czarne ubrania na te targi sztuki. Żeby tym razem nie odstawać od reszty.
A ja tam zawsze odstaję i dobrze mi z tym.
Dzisiaj jeszcze jestem w Neuss i Düsseldorfie, ale jutro wsiadam w Reksia i jadę sobie do Berlina.
Czym jest Reksio?
To mój nowy samochodzik.
Wczoraj dotarliśmy na targi dość późno, dzięki czemu mam zdjęcia opuszczonych pomieszczeń wystawienniczych.
To takie symboliczne, że teraz mam bilety VIP na targi sztuki w byłej fabryce stali, gdzie w czasach, gdy przyjechałam do tego miasta jako dziecko imigrantów, ludzie z naszych imigranckich kręgów starali się o pracę.
To też niezwykle symboliczne, że z poddasza, które urządzili mi Olaf i mama, widzę szkołę, do której trafiliśmy w 1990 roku. Mieszkaliśmy tam przez pierwsze 6 tygodni w sali gimnastycznej. To był rok otwarcia granic i Niemcy przeżywały najazd ze wschodu. Moi rodzice i ja byliśmy jedną z wielu rodzin, które przyjechały tu po lepsze życie. Mamie przydzielono miejsce w obozie przejściowym w mieście Unna. W tym samym, gdzie mieszka wnuczek kobiety, która urodziła się w domu z czerwonej cegły, który widzę przez okna w Crystal Palace. Wnuczek ten będzie u mnie na kawie już we wtorek. W Idzbarku, ma się rozumieć.
Flow.
Dodaj komentarz