Seriously?!
To było bardzo wymowne ostrzeżenie od Fallicznego Bóstwa w przestworzach. Po wizycie jakże uroczej młodej rodziny, z całym szacunkiem i podziwem dla trudu rodzicielstwa oraz do jego pięknej manifestacji w postaci małego człowieka, powiedziałam do AleMężczyzny, że to postanowione. Pokoje na piętrze pozostają pokojami dla dorosłych…
Chwilę później w kuchni eksplodował kran!
Proszę to sobie wyobrazić, Panie i Panowie.
Myślę, że nie muszę tutaj niczego sugerować, bo skojarzenia nasuwają się same.
Cała ta akcja nie tylko przypomniała nam o mądrym a rozważnym korzystaniu z wiedzy o kobiecym cyklu płodności – z dzisiejszą pełnią włącznie – lecz także uniemożliwiła mi dzisiejszy udział w pewnym wydarzeniu w Warszawie. What do you make of it, Koniczek?
No, na przykład to (za Davidem Hawkinsem):
W końcu to, co pozornie “niezwykłe” , staje się nową rzeczywistością, jakby żyło się do tej pory w innym wymiarze, w którym rzeczy rzekomo niemożliwe manifestują się bez wysiłku, niczym zaaranżowane.
Czy ktokolwiek w ogóle rozumie, o czym mowa?
Czy ktokolwiek pamięta, jak trzy lata temu – prawie dokładnie co do dnia – wspominałam tutaj o energii kundalini?
AleMężczyzna (wtedy jeszcze występujący pod swoim dziecięcym pseudonimem MMM) obrócił to w żart sugerując, że energia kundelini przewala się po podwórku. A dziś? No proszę.
Żmijewska w pełnej krasie i pod znakiem węża.
Żmijewska nigdy by tego nie wymyśliła.
To się zadziało samo – jak wielka fala z klocków domino: chaos i spustoszenie.
BANG!
Wszystkie zdjęcia wykonałam podczas targów Art Basel 2018.
Zdjęcie tytułowe przedstawia obraz Golden Couple autorstwa Lisy Yuskavage. Pod nim znajduje się zdjęcie plastyki Family Group Henry’ego Moore’a.
Ala napisał
Żałuję że nie mam takiego kraju w domu który by eksplodował kiedy wacham się czy podejmuję decyzję.Bravo Wy trzymam stronę takim osobom , obyście wytrwali w tym .Niech świat będzie dla Was piękny bez tych zasmarkańcow!
ZW napisał
Alu…. ale się znowu uśmiałam!
Ja nawet nie nazywałabym dzieci zasmarkańcami. Ja je bardzo kocham, a one kochają mnie.
Chodzi o to, że chyba za bardzo je kocham i obawiam się, że zatraciłabym siebie w rodzicielstwie, a stąd już droga prosta do jakiejś choroby autodestrukcyjnej, co już przerabiałam.
Stwierdzam, że zdecydowanie lepiej odnajdę się we wspieraniu innych w tym, aby oni mieli dzieci. Mogę prowadzić fundację, mogę nawet przebywać czasami z tymi dziećmi, co zresztą robię we wsi. I ja w tym na pewno wytrwam. Oby tylko środki antykoncepcji okazywały się równie mocne, jak moje przekonania…
Jeszcze kilka czy też kilkanaście lat hazardu przede mną 😉 potem biologia będzie już po mojej stronie.
A świat jest bardzo piękny. Przygotowuję wpis o tym na jutro :-*
Ala napisał
To super teraz już wiem gdzie podrzucę mojego zasmarkańca jak będę chciała zaszaleć .
ZW napisał
Zapraszam! 🙂