Wczoraj rano obudził mnie dźwięk deszczu odbijającego się od desek dębowych w statku kosmicznym.
Lało jak z cebra przez kolejną godzinę, a ja doczytałam ten artykuł o Otessie Moshfegh, po czym posprzątałam część gościnną.
Około 11-tej, w stylowych kaloszach sięgających kostek, wyszłam na zewnątrz, gdzie już harcowały młodociane sroki. Zapowiadał się bardzo piękny, radosny dzień.
Kiedy wieczorem odebrałam Aguśka z dworca w Ostródzie, pojechałyśmy prosto do PTTKu, żeby wejść do wody, która tylko udawała taką zimną.
W rzeczywistości była po prostu bardzo ożeźwiająca.
Kolacja z płytą Quadro Nuevo była nieco nostalgiczna i jakże obiecująca.
Nie, to jeszcze nie babie lato.
Przed nami cudowne Summer of love <3
Jakże się cieszę z Was wszystkich!
Dodaj komentarz