
12 stycznia przyjechałam do Pustelni i utknęłam w niej na niecałe dwa tygodnie.
Pustelnia moją jaskinią.
To doprawdy niebywały rozwój wypadków, że moja osoba, moja ziemska tożsamość, która została wytresowana do nadmiernej aktywności i generowania często niepotrzebnych ruchów, teraz siedzi w mieszkaniu i “nic nie robi”.
Co się stało, pytacie?
No cóż. Tragedia i dramat.
Na początku grudnia życie przyniosło mi świadomość czegoś, o czym wiedziałam intuicyjnie. Wraz z pojawieniem się tych informacji w świadomości przyszło wielkie cierpienie, ale przyszedł też wywiad Oprah Winfrey z Esther Hicks. Esther Hicks jest medium i pozwala przemawiać przez siebie zbiorowej świadomości, która nazywa siebie Abraham. Jakoś mnie to nieszczególnie zdziwiło, jako że od dziecka mam rodzinny przydomek Medium, więc wysłuchałam tej rozmowy z wielką przyjemnością. Po kilku dniach złudzenie cierpienia ustało, a ja zamówiłam dwie książki w kiczowatych, fioletowych okładkach: Proś, a będzie ci dane oraz Medytuj, a będzie ci dane.
Książki przyszły w dniu, kiedy jechałam do Warszawy na wigilię Soroptymistek, czyli 12 grudnia. Kilka dni później zaczęłam medytować.
Główna idea zawarta w książkach i wykładach Esther Hicks czy też Abrahama to Prawo Przyciągania, czyli przekonanie, że każda osoba sama kreuje swoją rzeczywistość poprzez pole energetyczne, jakie wytwarza za pomocą serca. Kształtujemy swoją rzeczywistość w zależności od tego, jakie częstotliwości generujemy, a przychodzi do nas to, co same wysyłamy w świat. Gama jest bardzo szeroka – od emocji o niskich częstotliwościach, takich jak lęk, zawiść, złość, aż do emocji o częstotliwościach najwyższych, takich jak wdzięczność i miłość. Zasada jest prosta – boisz się czegoś, a więc poświęcasz temu uwagę, a więc to następuje. Możesz także wybrać, że czegoś sobie życzysz – na przykład komfortowego życia. Trik polega jednak na tym, żeby nie skupiać się na myśli, że tego nie masz, lecz żeby nauczyć się czuć radość z tego, że to już masz (mimo że jeszcze nie możesz dotknąć). W końcu jest to Prawo Przyciągania, a więc poczucie braku i pragnienia przyniesie ci brak i pragnienie. Dopiero poczucie radości i wdzięczności z czegoś, co jeszcze nie zamanifestowało się fizycznie w twoim otoczeniu, może sprawić, że ta rzecz czy to wydarzenie pojawią się.
Sprawa jest niezwykle ciekawa i przewrotna, bo – zupełnie jak w Transerfingu według Vadima Zelanda – wbrew mitowi o ciężkiej pracy kreowanie wymarzonej rzeczywistości jest proste, łatwe i przyjemne oraz nie wymaga wysiłku fizycznego. De facto wystarczy siedzieć i praktykować czucie tego, co masz nadzieję czuć, kiedy wymarzone wydarzenie będzie miało miejsce. Jako że wielu osobom bardzo trudno jest uwierzyć w tak niebywałą prostotę działania wszechświata, jako że większość z nas została wychowana w przekonaniu, że nie jesteśmy czegoś warci, że na coś nie zasługujemy, że coś jest niemożliwe, że się nie nadajemy itp. większość ludzkości rzuca sobie kłody pod nogi w realizacji swoich marzeń. Robimy to za pomocą umysłu – czując lęk, oceniając, nie wierząc, powtarzając w kółko szkodliwe przekonania. Jedynym sposobem, aby tego nie robić, jest medytacja – czyli niemyślenie. Esther Hicks twierdzi, że codzienna piętnastominutowa medytacja ma moc spełniania marzeń. Wystarczy wybrać w supermarkecie świata idealny dla siebie wariant, wyobrażać sobie uczucie, jakie będziemy mieli, kiedy się spełni oraz medytować piętnaście minut dziennie. Po krótkim czasie zaczną pojawiać się zmiany – w myśleniu, w sposobie funkcjonowania, w życiu. Osoba, która medytuje, podnosi swoje wibracje i stopniowo zaczyna przyciągać osoby i wydarzenia, które odpowiadają tym wyższym częstotliwościom. To oznacza więcej radości i miłości, a mniej nieprzyjemnych wydarzeń, złości, zazdrości itp. Notabene, to jest właśnie powód, dla którego osoby “bogate” często przyciągają jeszcze więcej dóbr ziemskich i różnych możliwości. Ich przewaga polega na tym, że znają już to poczucie obfitości, a przyjmowanie i posiadanie jest dla nich stanem naturalnym. Dla odmiany, osoby, które nagle doszły do dużego majątku – na przykład poprzez wygraną w loterii – często tracą wszystko i wracają do stanu wyjściowego. Ich wibracje nie były nastrojone na obfitość i posiadanie.
Zgodnie z powyższymi naukami cała praca dokonuje się wewnątrz nas – w sferze emocji. Ziemska krzątanina – czyli konkretne działania – wypływa wtedy z impulsu wynikającego z intuicji, nie zaś z kalkulacji i przemyśleń.
I do tego zmusiła mnie ta gorączka.
Siedzę sama w Pustelni niczym w jaskini i projektuję na ścianę to, co zaprogramowałam sobie wewnątrz siebie. Jest to tak niesamowite i potężne, że pławię się w radości z tego, że jest już tak blisko. I dlatego właśnie jest już za rogiem. To będzie rok pełen cudów. Zobaczycie na Wieśniaku! No i zachęcam do wspólnej zabawy! Czego sobie życzysz?
Dodaj komentarz