Byli tu przed nami, zostawili coś po sobie – krajobraz, zamki, przepisy na ciasto, nas.
Nas zostawili, bo przecież bez tej ciągłości nie byłoby tu Ciebie ani mnie.
Wielka rodzina ludzkości rozrasta się.
Wszyscy jesteśmy połączeni. Czujesz to?
Spójrz, w tym zamku z IX czy też X wieku dzisiaj wystawiana jest sztuka współczesna, a czasami trafi się też jakiś rarytas z przeszłości. Jakiś Zbawiciel Świata, o którym nikt nie wiedział, gdzie jest. Czy jest prawdziwy? Czy pojawi się w Luwrze w Abu Zabi? A może pływa na luksusowym jachcie?
Jakie to ma znaczenie?
Gdy nikt nie znał autora, ktoś sprzedał obraz za 45 funtów.
Obecnie Salvator Mundi uchodzi za najdroższy obraz świata i nie nikt nie ma pewności odnośnie miejsca, w którym jest przechowywany.
1. listopada zwiedzałam zamek Castello di Rivoli pod Turynem.
Jest to imponująca budowla, której początki sięgają IX wieku i która była rozbudowywana i restaurowana na przestrzeni kolejnych wieków.
Tego dnia atmosfera była przygaszona.
Mgły wisiały nisko nad renesansowymi wzgórzami, mroźny wiatr wdzierał się pod poły paszminowego płaszcza. Być może dlatego zamek był prawie pusty, a osoby zwiedzające wystawy snuły się przez przepastne pomieszczenia niczym duchy.
Sztuka współczesna jest żywą manifestacją tego, co było tu przed nami i tego co trwa.
To między innymi wojna. Przemoc sprzed setek lat nadal owocuje przemocą – wystarczy spojrzeć na Bliski Wschód.
Sztuka współczesna często jawi się jako rzyg emocjonalny, bo to właśnie nas trawi na poziomie świadomości zbiorowej. Jeszcze żeśmy tego z siebie nie wyrzucili, jeszcze jesteśmy pokoleniem zombie, jeszcze nie ujrzeliśmy tego, co chce się pokazać.
Więc to pokazuje się w sztuce.
To był piątek.
Dopiero te zdjęcia pokazały mi, jak mocna to była wizyta.
I dopiero dzisiaj mogę się tym podzielić.
Spacerowałam przez kolejne komnaty pałacu.
Zaczęłam od najwyższego piętra i schodziłam po stopniach w monumentalnej klatce schodowej.
W ostatniej sali wystawiane były dwa dzieła w ramach nawiązania do obchodów 500lecia śmierci Leonarda da Vinci – Madonna z dzieciątkiem autorstwa jednego z uczniów Mistrza oraz rysunek z XX wieku zainspirowany Mona Lisą. To znaczy, takie było wyjaśnienie w ulotce – że będą dwa dzieła.
Ale ja doliczyłam się trzech.
Pod koniem Maurizio Catellana spokojnie wisiał sobie obraz, którego motyw był mi dobrze znany.
Czy to żart?
Zobaczcie sami…
Dodaj komentarz