Wczorajszy dzień był pełen silnych, niezwykle radosnych wrażeń, których połowa miała miejsce w pociągu relacji Olsztyn-Kraków. Gdzieś pomiędzy Iławą a Warszawą Wschodnią nawiązałam wartkie pasmo wirtualnych konwersacji, z których wyłaniały się coraz to bardzieji zaskakujące nowiny. To dość nowe, że potrafię tak bardzo cieszyć się sukcesami innych. To musi być efekt zespolenia.
Na peronie czekała na mnie Jules i wystarczyło w Jej mieszkaniu zamienić buty sportowe na szpilki, aby rozpocząć ten wielkomiejski wieczór.
Kilka godzin później do Pustelni zawiózł mnie dość nerwowy taksówkarz, który całkiem często używał słowa patologia. Cóż miałam Mu odpowiedzieć? Nie tłumaczyłam już tego zespolenia, ale nadmieniłam, że to brak miłości i że nie, nie boję się. De facto, pochodzę z takiej właśnie Pragi – tylko w wersji wiejskiej.
A kiedy tak na zmianę czytałam i pisałam w wagonie pierwszej klasy, nagle włączył mi się ten utwór.
Pasował idealnie do wszystkiego, w czym właśnie brałam udział.
Dodaj komentarz